– Ty to jednak wieśniak jesteś – powiedziała MLP.
Nie wróżyło to niczego dobrego.
Na pewno oglądaliście filmy dokumentalne o tornadach, albo, nie daj Boże, mieliście wątpliwą przyjemność zobaczenia tego zjawiska z bliska, i pamiętacie od czego się zaczyna…
Niewinny, lekki wiaterek unosi na początku ziarenka piasku, które zaczynają wirować. Zaczynają nabierać prędkości… Wyczuwa się nadchodzące niebezpieczeństwo… Należy rozejrzeć się za bezpiecznym schronieniem…
To właśnie ten moment…
– Ciągle tylko gadasz o tej swojej stronie. Jaka to będzie super, hiper, i kto jeszcze wie jaka. Że będziesz tam pisał różne mądrości, a ludzie że będą to czytać.
Tornado nabierało siły. Zmierzało w moim kierunku. Coraz szybkiej i szybciej. Schronienie. Schronienie! Uciekać!!! Tylko te słowa przelatywały przez moją głowę.
– Więc może zamiast samego gadania zacząłbyś jeszcze coś robić w tym kierunku. Przy okazji nauczyłbyś się czegoś nowego, pożytecznego…
Potok słów uderza w twarz, niczym ziarenka piasku. Znaleźć bezpieczne miejsce, chronić dobytek, ograniczyć straty. Brzmiało to trochę jak wypowiedź dowódcy przed ważną bitwą z amerykańskich filmów klasy B. Jednak nic więcej nie przychodziło mi na myśl.
I nagle…
Jak w piosence Budki Suflera:
„A po nocy nadchodzi dzień,
a po burzy spokój…„
Wszystko ucichło. Huragan minął. Tak po prostu. Czas ocenić szkody, naprawiać to, co da się naprawić i zrobić coś innego, nowego, na co nigdy nie było miejsca, czasu, a teraz jest tego wystarczająco dużo…
Tak właśnie powstał blog Jestem z Wiochy.