Okiem Wieśniaka

Tajemnicą poliszynela jest to, że sprzęt psuje się parami. No chyba że u ciebie jest inaczej. Może to świadczyć o tym, że:

  1. nie zwróciłeś na to uwagi,
  2. miałeś szczęście,
  3. masz w domu tylko jeden sprzęt.

Jeżeli zaliczasz się do osób wymienionych w pkt. drugim, koniecznie zagraj w w Toto-Lotka. Pamiętaj jednak o tym, że to ja Ciebie do tego zachęciłem. Nie oczekuję z tego tytułu połowy wygranej, ale 5% mógłbyś wpłacić na jakiś szczytny cel. Jeżeli jednak nie należysz do żadnej z wyżej wymienionych grup – bądź czujny! Bo może się Tobie przydarzyć to samo, co mnie.

Dysze niczym żyły.

Zaczęło się niewinnie. Drukarka, po kilku latach użytkowania, odmówiła posłuszeństwa. Dysze, niczym moje żyły w wyniku nagromadzenia zbędnych substancji, zapchały się tak, że świata przez nie widać nie było. A co dopiero drukować! Jednak naprawy podjął się mój kolega, który postanowił użyć środka przypominającego działaniem odrdzewiacz. Skutek był żałosny. Boję się myśleć o moich żyłach…

Dotarło do mnie w końcu, że czeka mnie zakup nowego sprzętu. Raz kozie śmierć. Chociaż to nie koza zawiniła w przypadku mojej drukarki. Zamówiłem urządzenie przez Internet i po weekendzie cieszyłem się z wizyty kuriera. Radość moją postanowiłem dodatkowo powiększyć piwem. Wyjąłem butelkę z lodówki i… Nie ma nic gorszego niż ciepły alkohol i zimna kobieta. Nawet jeżeli jest to MLP… Lodówka postanowiła dołączyć do drukarki. Wiadomo – nieszczęścia chodzą parami. Sprzęt też parami… się psuje.

Nowe tak, stare nie.

Ze względu na wiek sprzętu (niewiele młodszy ode mnie), postanowiłem zamówić nowy w moim ulubionym sklepie internetowym. Przy okazji zgłosiłem odbiór starego. Wielka radość znowu pojawia się w sercu moim, gdy w kuchni znalazła swoje miejsce nowa lodówka. Ciągle martwił mnie jednak fakt, że nikt nie chciał zabrać starej. Fajnie jest mieć dwie lodówki, ale gdy jedna nie działa, to fajnie jest jakby mniej. W ulubionym sklepie interweniowałem ze trzy razy. Za każdym razem miła pani uspokajała mnie i prosiła, żebym cierpliwie czekał. Bo odbiór sprzętu zlecają firmie zewnętrznej i w końcu ktoś się ze mną skontaktuje.

Dlatego, gdy po dwóch dniach zadzwoniła do mnie Moja Lepsza Połowa, żebym szybko wracał z pola, ucieszyłem się bardzo. Nareszcie. W chałupie będzie więcej miejsca, gdy zabiorą starą, zepsutą lodówkę. Jednak, gdy wszedłem do domu poczułem, że coś jest nie tak. Zapłakana MLP, nie mogąc wykrztusić z siebie słowa, drżącą ręką wskazywała pralkę, której wyświetlacz krzyczał: Jestem popsuta! Jestem popsuta! Zamówiłem kolejny sprzęt w ulubionym sklepie, przypominając się jednocześnie o zabranie lodówki. Ten sam głos wiecie już co… Na wszelki wypadek zgłosiłem kolejny sprzęt do zabrania.

Jednak coś przestało się zgadzać, bo skoro sprzęt psuje się parami, to pralka zachowała się niezbyt fair. Zacząłem myśleć o czymś więcej. O prawie serii… Z rozmyślań wyrwało mnie charakterystyczne kap, kap, kap… Odgłos wyraźnie miał swoje źródło w łazience. Tym razem jednak szczęście nie opuściło mnie do końca. Zawór nie puścił do końca, więc nie doszło do zalania. Dodatkowo popsuł się w środku tygodnia. A przecież takie zdarzenia zwykle mają miejsce podczas dłuższej nieobecności mieszkańców, albo w nocy z soboty na niedzielę niehandlową, kiedy zakup nowego zaworu jest niemożliwy. Niewiele się zastanawiając, wykręciłem go i pojechałem do sklepu. Sprzedawca poinformował mnie, że zawory zwykle tak nie pękają… Kurcze! Dosłownie szczęściarz do kwadratu.

Skala niekoniecznie mikro.

Wróciłem mocno wkurzony, bo ja takiego szczęścia nie potrzebuję. A jak wiadomo stres lubi się najeść. Chwyciłem więc małe co nieco z nowej lodówki, aby podgrzać w mikrofali… Zonk! O ile wiesz, co to znaczy… Podobno żyją jeszcze na świecie ludzie, którzy wiedzą, o co chodzi. Ale są już bardzo starzy… Czas zamówić kolejny nowy sprzęt… Dwa dni później w wielkim niepokojem otwierałem przesyłkę. Niestety już nie z ulubionego sklepu, w którym pracuje ta miła pani, która wiesz co… Zamówiłem w innym. O! zgrozo! Okazało się, że właścicielem jednego i drugiego jest ta sama firma. Mój niepokój nie wynikał tylko z tego, ale również z faktu, że wymiary mojej szafki, w której znajdzie się mikrofalówka, bardzo ograniczyły możliwość wyboru sprzętu. W tym wypadku centymetr więcej nie dawał radochy…

Po otworzeniu przesyłki odetchnąłem. Wymiary są w porządku, ale… wysokość nóżek nie była jednakowa. Mikrofala bujała się niczym statek na wietrze, albo powracający z wiejskiej zabawy sąsiad… Pech!

Poszperałem trochę w Internecie i niewiele się zastanawiając, odwiozłem sprzęt do najbliższego sklepu stacjonarnego. Miły pan (Skąd ta firma bierze tylu miłych ludzi? Klonuje ich?) obsłużył mnie błyskawicznie, zwracając pieniądze. Niestety z lodówką i pralką musiałem poradzić sobie sam. Gdybym wiedział o tym od samego początku, sprawę załatwiłbym już dawno…  Ulubiony sklep przesuwał się w stronę przeciwległego bieguna… Nie dlatego że zrobił coś źle, tylko przez grzech zaniechania. No bo co mnie, jako klienta, obchodzi fakt, że firma, z którą sklep podpisał umowę nie wywiązuje się z niej?

Kolejna mikrofala przyszła z innego sklepu i z innej firmy. Ten sam producent, ten sam typ. Po co miałem się denerwować, skoro sprawdziłem, że poprzednia idealnie mieści się do szafki. Miałem nadzieję, że to już koniec radosnych przygód związanych z psuciem się sprzętu… Jednak życie pokazało, że należy być cierpliwym.

Sprzęt psuje się parami.

Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos otwieranych drzwi… To MLP wróciła z miasta. Przywitała mnie krótkim, acz treściwym: auto się popsuło. W sumie to nawet odetchnąłem z ulgą. Była para do mikrofali… Może nareszcie to się skończy! Bo przecież co może nastąpić po serii? Chyba jedynie czarna seria…

Od tamtego czasu minęło półtora tygodnia.

Dzisiaj naprawiłem zawór w spłuczce i w napięciu czekam, co będzie dalej…

O mnie


Jestem z Wiochy. Kosztuję sól ziemi i walczę z demonami. Rozejrzyj się wokół moimi oczami...

Wieści z Wiochy

Chcę dołączyć

do społeczności Wieśniaków

i otrzymywać

Wieści z Wiochy,

dlatego naciskam ten


przycisk

Nowości w fotkach

Co zabrać ze sobą do szpitala?
1 września – bardzo ważna data
Spider-Man i Potwory z Wiochy
Praca zdalna nie jest dla wszystkich, ale warto jej spróbować
Monopoly Kraina lodu II – klasyczna gra w filmowej odsłonie
Kolonoskopia – badanie dla prawdziwych twardzieli…
Artykuł sam się nie napisze…
Przegrałem bitwę o odchudzanie, ale nie wojnę!
Święty Mikołaj musi mieć stresa