Duchy miały pojawić się za godzinę.
Już teraz poczułem się nieswojo, gdy drzwi lekko skrzypnęły, a do pokoju dostał się wyczuwalny chłód.
Zaraz za nim pojawił się Najmniejszy z Potworów. Jego wygląd nie zostawiał złudzeń – było źle.
Podkrążone oczy, bez wyraźnego blasku i charakterystycznego błysku. Lekko przygarbiona sylwetka. Wszystko to wskazywało na ogromne zmęczenie. Była 23.00. Normalnie o tej porze Potwory śpią już dwie lub dwie i pół godziny.
– Nie mogę spać – powiedział Najmniejszy lekko chrapliwym głosem.
– Te święta mnie tak zestresowały, że nie mogę spać – dodał.
– Dlaczego? – zapytałem ogromnie zaskoczony.
– Bo widzisz, starałem się być w ostatnim czasie bardzo grzecznym. Mam nadzieję, że zajączek to widział. I tak się składa, że dzisiaj jest ta noc, kiedy roznosi prezenty. I ja nie wiem, co mi przyniesie. I tak mnie to strasznie denerwuje, że nie mogę spać.
Logika tego wywodu bardzo mnie zaskoczyła. Tak bardzo, że zdołałem z siebie wydusić jedno słowo:
– Dobranoc.
Skrzypnęły drzwi za zmierzającym do sypialni Potworem.
Godzina duchów zbliżała się.
Tym razem straszyć miał wielkanocny zajączek…