Wieśniak na 102
Ja zmienia się sylwetka w trakcie stosowania odpowiedniej diety, czyli dokąd zmierzam

Nie mniej ważnym pytaniem od: skąd?, dokąd?, jest także: dlaczego? Dopuszczalna jest jeszcze jedna forma ostatniego pytania: po co?
Siła odpowiedzi na to pytania wskazuje też na ewentualną możliwość realizacji celu. Niektórzy mówią wtedy o motywacji. Ja aż tak daleko nie zamierzam się zapuszczać. Aktualnie są to obszary dla mnie nieznane i nie do końca rozumiane.
Ale miło jest wiedzieć dlaczego…

No właśnie. Dlaczego?
Powodów do zrzucenia wagi, a przede wszystkim brzucha, jest dla mnie kilka:

  1. zdrowie,
  2. oszczędności,
  3. buty,
  4. schody,
  5. spanie.

Teraz kilka słów tytułem wyjaśnienia.

Ad. a.
Powód banalny. Przynajmniej dla młodych ludzi. Dla ciut starszych nabiera większego znaczenia.

Ad. b.
Brzmi głupio. I nie chodzi wcale o zwiększoną ilość jedzenia, ale również o odzież. Nie jest wcale miło patrzeć na rzeczy, z których się „wyrasta”. Szczególnie wtedy, gdy owe wyrastania przyspiesza i zbliża się do prędkości światła.

Ad. c.
O wyrastaniu pisałem w punkcie b. Ale byłoby miło przy schylaniu zobaczyć je w całości, a nie tylko ich czubki 😉

Ad. d.
Wejście na czwarte piętro bez zadyszki brzmi dzisiaj jak misja do wykonania przez Toma Cruise’a. Ale jest nadzieja na szczęśliwy koniec. Przynajmniej w kolejnych częściach serii.

Ad. e.
Wrócić w końcu do ulubionej pozycji spania. Na brzuchu…

Banalne?
Oczywiście. Ale to powody, które mają wpłynąć na zmniejszenie mojej wagi.

O mnie


Jestem z Wiochy. Kosztuję sól ziemi i walczę z demonami. Rozejrzyj się wokół moimi oczami...

Wieści z Wiochy

Chcę dołączyć

do społeczności Wieśniaków

i otrzymywać

Wieści z Wiochy,

dlatego naciskam ten


przycisk

Nowości w fotkach

Co zabrać ze sobą do szpitala?
1 września – bardzo ważna data
Spider-Man i Potwory z Wiochy
Praca zdalna nie jest dla wszystkich, ale warto jej spróbować
Monopoly Kraina lodu II – klasyczna gra w filmowej odsłonie
Kolonoskopia – badanie dla prawdziwych twardzieli…
Artykuł sam się nie napisze…
Przegrałem bitwę o odchudzanie, ale nie wojnę!
Święty Mikołaj musi mieć stresa