Wieśniak na 102
Przegrałem bitwę o odchudzanie

Pisanie o odchudzaniu w kontekście militarnym, na trochę więcej niż tydzień przed Świętami Bożego Narodzenia, graniczy z sadomasochizmem, ale cóż… No bo jak napisać inaczej o niepowodzeniu, skoro miało się jasny cel i początkowo poruszało się w dobrym kierunku? To było takie proste, ale się wzięło i… popsuło. Przegrałem bitwę o odchudzanie…

Widocznie… karma taka…

Kiedy MLP śmiała się ze mnie, postanowiłem coś zrobić. Wiedziałem nawet, co i jak muszę zrobić. Wymarzony cel 95 kg był w zasięgu wzroku, a może raczej wagi.

95,7!

Tylko 700 g do 95 kg! Tak niewiele!

I nagle (no dobra – trochę wolniej) coś przestało działać. Wykres wagi niebezpiecznie zaczął odchylać się do góry, by osiągnąć trzycyfrową wartość. Znowu! Początkowo byłem wkurzony, ale gdy kurz emocji opadł na wagę, lecz nie zakrył wyświetlanej liczby, zacząłem zastanawiać się dlaczego tak się stało.

Błędy, które popełniłem w trakcie odchudzania

Muszę się cofnąć jakieś trzy miesiące, aby przypomnieć sobie, co się w tym czasie zdarzyło. Na myśl przychodzi mi kilka wydarzeń, które trzeba odpowiednio posegregować i nazwać. Do dzieła!

Stres

Magiczne słowo. Może oznaczać wiele i nic. Kiedyś stresu nie było. Człowiek musiał sobie radzić z przeciwnościami losu, a teraz… Teraz jedno słowo i wszystko wiadomo. Albo i nie. Bo jednym słowem można objąć na przykład:

  • problemy w pracy, które mają wpływ na życie rodzinne,
  • pogorszenie atmosfery domowej i radości powrotu do domu jako bezpiecznego schronienia, co wynika po części z wcześniejszego punktu,
  • pogorszenia stanu zdrowia, co wynika… z wcześniejszego punktu. Po prostu organizm zaczął upominać się o swoje. I jak to zwykle bywa w najmniej oczekiwanym momencie i w najbardziej z bolesny z możliwych sposobów,
  • problemy w pracy MLP, które, o! dziwo!, mają wpływ na życie rodzinne.

Pośrednio na stres mieli również wpływ toksyczni ludzie, których przyszło nam spotkać na naszej drodze. Tworzenie problemów i ich wyolbrzymianie do granic absurdu wysysa energię życiową. Większość tych problemów można było rozwiązać w jednej chwili. Jedną rozmową, jednym telefonem. Ale po co? Manipulacja, szczucie jednych na drugich, snucie się po firmie i opowiadanie jak to z żadnej strony nie można spodziewać się pomocy. Niektórzy określają takie osoby mianem wampirów energetycznych i chyba coś w tym jest.

Komputer

Zaczął stanowić swoistego rodzaju ucieczkę w nierealny, wirtualny świat.

Brak ruchu

Skoro większość wolnego czasu udało się spędzić przed kompem, to nie było możliwości, aby poćwiczyć, albo chociaż pospacerować. Gdyby do komputera trzeba było do biegać, to pewnie miałbym taką kondycję, że mógłbym spokojnie przekazywać informacje niczym Filippides. Niestety tak nie było.

Śmieciowe jedzenie

Cokolwiek to oznacza. Bo nie zawsze chodzi o fast foody, ale raczej o brak świadomości o ilości i jakości tego, co spożywamy. I chociaż wydawałoby się, że wiocha pełna jest zdrowej żywności, to okazuje się, że nie do końca tak jest. A często bywa wręcz odwrotnie. A jeżeli to połączymy ze zjadaniem stresu, to katastrofa murowana. Jak nie dzisiaj, to w przyszłości. Tej dalszej, albo tej najbliższej.

A kiedy wszystko zostanie podane na jednej tacy: stres, światło emitowane do późnych godzin przez urządzenia z ekranem i na koniec zamiast odrobiny ruchu naźremy się pod sam korek i to najlepiej wieczorem, to nie ma co mówić o dobrej jakości śnie. A brak prawidłowego wypoczynku ma wpływ na zdrowie i… kółko się zamyka.

Wyskoczyć z zaklętego kręgu!

Właśnie! Skoro kółko się zamyka, to może czas przerwać pierścień okrążenia. To, że przegrałem bitwę o odchudzanie nie oznacza, że nie można zebrać nowych sił, przegrupować się i zaatakować wroga z niespodziewanego przez niego kierunku. Nie jest sztuką zaatakować frontalnie i pogodzić się z przegraną, lecz sztuką jest umiejętnie wykorzystywać swoje zasoby, wiedzę i umiejętności. Wojna wciąż trwa. O każdy gram, każdy kilogram…

Piękne podsumowanie można znaleźć w wierszu „Miejcie nadzieję” Adama Asnyka:

Przestańmy własną pieścić się boleścią,
Przestańmy ciągłym lamentem się poić:
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią
Mężom przystało w milczeniu się zbroić…

O mnie


Jestem z Wiochy. Kosztuję sól ziemi i walczę z demonami. Rozejrzyj się wokół moimi oczami...

Wieści z Wiochy

Chcę dołączyć

do społeczności Wieśniaków

i otrzymywać

Wieści z Wiochy,

dlatego naciskam ten


przycisk

Nowości w fotkach

Co zabrać ze sobą do szpitala?
1 września – bardzo ważna data
Spider-Man i Potwory z Wiochy
Praca zdalna nie jest dla wszystkich, ale warto jej spróbować
Monopoly Kraina lodu II – klasyczna gra w filmowej odsłonie
Kolonoskopia – badanie dla prawdziwych twardzieli…
Artykuł sam się nie napisze…
Przegrałem bitwę o odchudzanie, ale nie wojnę!
Święty Mikołaj musi mieć stresa